Pożar stolarni w Bezławkach. Dym było widać z kilkudziesięciu kilometrów [ZDJĘCIA]

2018-07-12 14:50:00(ost. akt: 2018-07-12 15:08:10)
Strażacy pracowali na miejscu ok. 10 godzin. Udało się uratować sąsiadujące ze stolarnią budynki.

Strażacy pracowali na miejscu ok. 10 godzin. Udało się uratować sąsiadujące ze stolarnią budynki.

Autor zdjęcia: Andrzej Adamiak

Spłonęła stolarnia produkująca ozdoby ogrodowe w Bezławkach. Strażacy przez wiele godzin walczyli z żywiołem. Dym było widać nawet w oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów miejscowościach. Oficjalna przyczyna nie jest jeszcze znana.
Do zdarzenia doszło w środę 11 lipca w godzinach popołudniowych. — Zgłoszenie otrzymaliśmy o godz. 15.33. Oficer dyżurny natychmiast zadysponował na miejsce strażackie siły - informuje bryg. Szymon Sapieha, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Kętrzynie . W sumie w ok. 10 - cio godzinnej akcji wzięło udział 7 zastępów gaśniczych Państwowej Straży Pożarnej z Kętrzyna i Mrągowa oraz Ochotniczej Straży pożarnej z Korsz, Reszla, Wilkowa i Pilca. — Słup dymu widoczny był już z Reszla. Pożar w momencie dojazdu był już rozwinięty, dlatego nasze działania skupione były przede wszystkim na obronie sąsiadujących z zakładem budynków, co ostatecznie się udało. Na szczęście w pożarze nikt nie ucierpiał, choć straty są znaczne — opisują akcję druhowie z Reszla. — Pożar był tak potężny, że fakt uratowania jednego z sąsiednich budynków naprawdę jest cudem — dodaje Andrzej Adamiak z OSP Reszel. — Nasza jednostka została wyznaczona do dogaszania pogorzeliska. Siedem godzin zabezpieczyliśmy budynek i otaczające go zabudowania — relacjonują ochotnicy z jednostki w Pilcu.

Całkowitemu spaleniu uległ budynek stolarni. Pracowało w nim kilkanaście osób, na szczęście nikomu nic się nie stało. Podczas akcji gaśniczej kontuzji barku doznał jeden ze strażaków. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy przyczyną zdarzenia mogla być iskra, która pojawiła się w wyciągu do trocin, co spowodowało szybkie rozprzestrzenienie się pożaru. Oficjalną przyczynę ustalą biegli z zakresu pożarnictwa. Strażacy uważają akcję za zakończoną sukcesem, ponieważ udało się uratować sąsiednie budynki. — Uratowanie samej stolarni było praktycznie niemożliwe. Z jednostki wyjeżdżaliśmy tuż po zadysponowaniu nas przez dyżurnego. Już wtedy z daleka widać było potężny dym — twierdzą strażacy.

Smuga była tak potężna, że można było ją ujrzeć z Mrągowa, Bartoszyc, a nawet Górowa Iławeckiego, o czym poinformowali nas internauci. Niestety to również w internecie pojawiły się komentarze krytykujące strażaków. Jednym z nich był zarzut, że przyjechali do pożaru... bez wody. — To nieprawda. Strażackie wozy są cały czas wypełnione wodą. Nawet po skończonej akcji gaśniczej uzupełniamy zbiorniki z najbliższego ujęcia wody. Nigdy nie wiadomo, kiedy dostaniemy kolejne wezwanie, więc musimy być cały czas przygotowani — odpiera zarzuty Andrzej Adamiak. Zwraca jednak też uwagę na pewne względy techniczne. — W zbiorniku wozu gaśniczego mieści się 2500 litrów wody. Wydajność wyrzutu strumienia z motopompy to ok. 1000 litrów w ciągu minuty. Łatwo więc policzyć w ile czasu opróżniany jest cały zbiornik. Potem tą wodę trzeba uzupełniać, co robimy na miejscu akcji z hydrantów lub najbliższego ujęcia wody. W Bezławkach była to pobliska rzeka — mówi Adamiak.

Straty materialne po pożarze nie są jeszcze znane.

Wojciech Caruk



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5